Dzień 8: Gdzie wszystko poszło?

Day 8 Where It All Went Down



Dowiedz Się O Swojej Liczbie Aniołów

Chciałbym wam wszystkim podziękować za trzymanie się ze mną przez grube i przez chude i przez trzydzieści (aliteracja aliteracji) namiętnych, spoconych, przepełnionych miłością rozdziałów mojego ryczącego arlekina-spotyka-zielone akry romans . Świetnie się bawię dzieląc się tym z tobą. I choć doszliśmy do propozycji w najnowszej odsłonie, tak naprawdę dopiero się rozgrzewamy. (Właśnie usłyszałem, jak połowa z was wypowiada słowo „ugh. Przyznaj się”).



Częścią radości z dzielenia się historiami moich wczesnych dni z Marlboro Manem jest to, że pamiętam tak żywo wszystko z tamtych czasów.


Oto dom, w którym mieszkał Marlboro Man, kiedy się spotykaliśmy. Nazywamy to Lożą. Po ślubie przeprowadziliśmy się razem do innego domu i odtąd używaliśmy The Lodge jako pensjonatu do odwiedzania przyjaciół lub krewnych.



To jest kuchnia, w której Przygotowałam Marlboro Man ucztę Linguine z sosem z małży po raz pierwszy. Była to również kuchnia, w której po raz ostatni przygotowałam Marlboro Man ucztę Linguine z sosem z małży. Zabawne jest to, że wydarzyły się tego samego dnia. To także kuchnia, w której załamałem się płacząc po przejechaniu mojego ukochanego psa i zerwaniu go z Jamesem, moim chłopakiem z Kalifornii, który przyleciał do mnie tego dnia pomimo moich błagań, by nie przyjeżdżał. Znałem Marlboro Mana od kilku dni. Boże kochaj go za to, że nie uciekał daleko i szybko ode mnie.



To był też naprawdę brzydki krzyk.



Oto stół, przy którym Marlboro Man i ja dzieliliśmy nasze domowe-gotowane-ponieważ-nie-było-nie-gdzie-by-znaleźć-restauracji razem obiady. I właśnie w tym miejscu zjadłem pierwszy kęs mięsa od ponad siedmiu lat. I miejsce, w którym zdecydowałem, że moje dni jako wegetarianka dobiegły końca.



Oto łazienka dla gości, w której podczas naszych randek pudrowałam nos i nakładałam świeże warstwy naturalnie błyszczącego tuszu do rzęs Clinique i szminki Bobbi Brown, ponieważ chciałam zawsze wyglądać świeżo i energicznie.





To jest widok z tylnego ganku, gdzie Marlboro Man i ja siedzieliśmy razem noc w noc, wpatrując się w nicość, rozmawiając, przytulając się i całując. Było to również miejsce, w którym Marlboro Man po raz pierwszy wypowiedział do mnie słowa kocham cię, nie dwa tygodnie po naszej pierwszej randce. Nie bał się.

Ciekawostka: Widzisz ten dom bliżej stodół? To tam gdzie Kowboj Josh zyje.



Oto długi korytarz prowadzący do sypialni.



Oto jedna z sypialni dla gości. Są przytulne i oryginalne.



I to? To salon, w którym we wczesnych dniach naszego romansu Marlboro Man i ja oglądaliśmy razem niezliczone filmy o łodziach podwodnych, skuleni w swoich ramionach. To było miejsce, w którym po raz pierwszy rzuciłem ostrożność na wiatr i odwzajemniłem uczucie, że cię kocham. Następnego dnia Marlboro Man zaproponował.

Loża zawsze była dla mnie miejscem szczególnym.

A teraz muszę ci coś powiedzieć.

To jest teraz salon:


Wygląda trochę inaczej.



Aha, a tu jest korytarz prowadzący do sypialni. Wygląda też trochę inaczej.



Prawdę mówiąc, nawet nie wiem, co to jest. Och, czekaj – widzisz to żółte rusztowanie? To jest w uroczej i przytulnej sypialni, którą pokazałem ci wcześniej.


Po długim, długim kręceniu kciukami, Marlboro Man i ja rozpoczęliśmy całkowitą przebudowę The Lodge. Od jakiegoś czasu potrzebuje niezliczonych napraw pod powierzchnią, a poza tym mamy kilka fajnych rzeczy, które ostatecznie chcemy z nim zrobić, oczywiście rzeczy, którymi się z wami podzielę. I choć trochę słodko-gorzkie jest wspólne spacerowanie po nagich kościach wczesnych etapów naszego życia, to również ekscytujące jest wąchanie trocin w powietrzu. A prawda jest taka, że ​​w młotach jest coś tak obiecującego.

Kto to powiedział? Nietzschego?

W każdym razie, jeśli jesteś zainteresowany, planuję podzielić się szczegółowymi postępami projektu The Lodge właśnie tutaj, gdy się rozwija. Będę omawiać plany, przeszkody, usterki i zabawę, i będę polegać na was (jak zawsze) w kwestii opinii i perspektywy. Będą ankiety! Wiele, wiele ankiet! Razem ze mną będziesz wybierać kolory, kafelki i style Buddów. Bo spójrzmy prawdzie w oczy: naprawdę niewiele wiem o różnych stylach Buddów dostępnych na rynku. Płytka też.



Więc kto jest ze mną? No dalej… obiecuję dużo zdjęć trzylatków jeżdżących na przenośnych grzejnikach.

I jedziemy!

Ta treść jest tworzona i utrzymywana przez stronę trzecią oraz importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom podać ich adresy e-mail. Możesz znaleźć więcej informacji na temat tej i podobnych treści na piano.io Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej